7 lutego 2022 r. w wieku 82 lat, zmarł Zbigniew Namysłowski. Ikona polskiego jazzu, jeden z najbardziej znanych, cenionych w świecie i niezwykle zasłużonych dla polskiej kultury jazzmanów.
Był multiinstrumentalistą – wiolonczelistą, puzonistą, flecistą i pianistą, przede wszystkim wielkim saksofonistą.Nagrał ponad 80 autorskich płyt. Był pierwszym krajowym liderem, którego płyta wyszła poza Polskę („Lola” z 1964 r.) a albumy: „Winobranie”, „Kuyaviak Goes Funky” zostały uznane za płyty wszech czasów w polskim jazzie.Przez beż mała sześćdziesiąt lat był liderem własnych zespołów. Spod jego skrzydeł wyszły dziesiątki wybitnych naszych jazzmanów. Współpracował m.in. z Krzysztofem Komedą, Czesławem Niemenem, Michałem Urbaniakiem, Januszem Muniakiem.Jego kompozycje to przeboje polskiego jazzu. Do najbardziej znanych urworówi Zbigniewa Namysłowskiego należą: „Der Schmalz Tango”, „Kujaviak Goes Funky”, „Jasmin Lady”, „Double Trouble Blues”, „Western Ballad”, „Quiet Afternoon”, „Sprzedaj mnie wiatrowi”. Jest on też autorem wielu utworów inspirowanych folklorem. „Piątawka”, „Siódmawka”, „Winobranie”, „Zabłąkana owiecka”, „1.2.3.4…”, „W to Mi Graj”, „Bop-Berek”, to niektóre z nich. Chętnie łączył jazz z muzyką klasyczną. Jest autorem projektów m.in. „Mozart in Jazz” oraz „Mozart Goes Jazz”.Zbigniew Namysłowski był laureatem ogromnej liczby nagród i zwycięzcą wielu ankiet czytelników i krytyków prestiżowych polskich i światowych magazynów muzycznych.Do ostatnich dni czynnie koncertował.
Pożegnanie Zbigniewa Namysłowskiego odbędzie się 2 marca 2022 roku (w środę) o godz. 13.00 w Domu Pogrzebowym na Powązkach Wojskowych w Warszawie, po którym nastąpi odprowadzenie na Cmentarz Powązki Stare (od bramy IV) do grobu rodzinnego.
Tak wspomina Zbyszka Ryszard Borowski:
„Nasza muzyka bez Niego byłaby znacznie uboższa. Może w powszechnej opinii Komeda jest znany bardziej, może Matuszkiewicza należy uznać za najważniejszego twórcę w początkach polskiego jazzu, ale Zbigniew Namysłowski był twórcą najważniejszym. Najbardziej oryginalnym, najbardziej polskim, a jego wpływu jako wirtuoza, nauczyciela, a przede wszystkim kompozytora nie sposób przecenić. Pozostawił kilkaset (!) kompozycji, z których każda jest warta uwagi. Przez kilkadziesiąt lat prowadził własne zespoły i grał niemal wyłącznie autorskie kompozycje.
Chyba jedyną płytą, która prezentuje kompozycje Z.Namysłowskiego i została nagrana przez inny niż jego własny zespół, jest płyta „Cup of Time play Namysłowski” brzmiąca miejscami jak kwartetowa muzyka klasyczna. Na płycie są też trzy utwory nie będące kompozycjami Z.Namysłowskiego, ale właśnie w nich zgodził się On sam zagrać solówki. Słuchane po latach wydają się niezwykle udane i trafiające idealnie w charakter kompozycji.
Teraz wspominam rozmaite z Nim spotkania: na kursach w Ameliówce, w big bandzie Andrzeja Trzaskowskiego, w Jego własnym big bandzie (pamiętny wyjazd do Wilna!), w czasie zajęć i koncertów szkoły „Bednarska”, na nagraniach, i mam straszny niedosyt. Zawsze zdawałem sobie sprawę z Jego mistrzostwa i znaczenia, ale czy mogłem częściej Go spotykać? Zapewne tak, choć był często zapracowany i zajęty własnymi, ważnymi projektami. Taka szkoda, że już nie będę mógł Go słuchać i podziwiać. Płaczemy, bo odszedł Mistrz.”